Możnaby pomyśleć, że motyw nawiedzonego domu i zamieszkujących go duchów, jest wyeksploatowany do cna. Czy da się w tym temacie znaleźć coś nowego?
Na ten, oraz inne tematy udało mi się porozmawiać z Klaudią Zacharską, autorką książki Po Drugiej Stronie. Efekty naszej rozmowy znajdziecie poniżej.

WYWIAD Z KLAUDIĄ ZACHARSKĄ, AUTORKĄ KSIĄŻKI PO DRUGIEJ STRONIE
Łukasz Rzadkowski: W książce „Po Drugiej Stronie” postanowiłaś wykorzystać dość popularny w horrorach motyw nawiedzonego miejsca i duchów. Czy nie uważasz, że te elementy w dziełach grozy literackiej i filmowej, nie zostały już w pełni wyeksploatowane?
Klaudia Zacharska: Jak uczą nas przykłady z Kopciuszkiem, Alicją w Krainie Czarów czy też Piękną i Bestią, tę samą opowieść można snuć na wiele sposobów. I myślę, że podobnie jest z motywami literackimi. Jeśli wybierzemy się razem na spacer i staniemy pod starym, opuszczonym domem, owiniętym pajęczynami i z ciemnością straszącą w brudnych oknach – to każde z nas zobaczy w nim coś innego – chociaż przecież będziemy mieć przed oczami dokładnie ten sam obraz. Twoja wyobraźnia wysnuje całkiem inne wizje tego, co mogło doprowadzić rezydencję do ruiny niż moja. Uważam, że ta różnorodność oraz indywidualne postrzeganie świata są fantastyczne – i sprawiają, że moim zdaniem nawiedzony dom jako motyw nigdy nie będzie „w pełni wyeksploatowany”
ŁRz: Czy w swoim życiu miałaś okazję lub chciałabyś trafić do podobnego domu, co bohaterki Twojej książki?
KZ: Lubię szukać pewnych przygód, odwiedzać nowe miejsca i doświadczać nowych rzeczy – ale tylko niektórych. Z kolei to, co dzieje się w książkach grozy, wolę przeżywać wyłącznie na papierze. W tym kontekście pozwolę sobie zacytować pewną mądrą postać… „Przygody! To znaczy: nieprzyjemności, zburzony spokój, brak wygód. Przez takie rzeczy można się spóźnić na obiad.”
ŁRz: Choć w książce ukazujesz elementy ściśle związane z horrorem, to prawdziwą grozę podczas czytania „Po Drugiej Stronie” wywołuje realny świat i jego problemy. Czy w takim razie uważasz, że rzeczywistość jest straszniejsza od fikcji?
KZ: Tak uważam – rzeczywistość jest straszniejsza, ponieważ to w niej żyjemy. Nie wiemy, jakie sekrety skrywa osoba, która siedzi koło nas w autobusie. Dlaczego mijana kobieta ma rozdartą bluzkę lub czy ten mały chłopiec, prowadzony za rękę przez starszego pana, płacze wyłącznie dlatego, że odmówiono mu nowej zabawki, czy może żyje w koszmarze…
Wspomniałam, że różnorodność w ludziach jest fascynująca – ale bywa też przerażająca. Zwłaszcza świadomość, że niektórzy są w stanie posunąć się dalej, niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.
ŁRz: W wielu Twoich książkach dostrzegłem, że silny nacisk kładziesz na aspekty obyczajowe, które zgrabnie łączysz z grozą. Czy tworząc swoje historie, najpierw masz w głowie nadnaturalny element, do którego dobudowujesz historię, czy jest całkowicie odwrotnie?
KZ: Zaczynam od kluczowego wątku, motoru napędowego dla całej opowieści. Czasem to jest wydarzenie, od którego wszystko się zaczyna – lub ku któremu zmierza – czasem wizja lub ogólna myśl (tak jak w jednej z publikacji, gdzie tą myślą było: co się stanie, jeśli bohater spotka zwyrodnialca, który mocno go skrzywdzi, czytelnik będzie mu współczuł, a potem dowie się, że ów bohater sam był czarnym charakterem?).
Kiedy już wiem, o czym piszę, bohaterowie meldują się sami – a każdy z nich przybywa z własną historią, przemyśleniami i bagażem. I to są te elementy obyczajowe, których nie odstawi się na półkę na czas zawieruchy w nawiedzonym domu. Wszystko jest zbyt ciasno splecione, aby to pominąć. Przecież życie i doświadczenia postaci sprawiają, że na opisane wydarzenia reaguje tak, a nie inaczej.
ŁRz: Ile w Twoich książkach jest doświadczenia z Twojego życia?
KZ: Chyba każdy autor i autorka korzystają ze swoich doświadczeń przy pisaniu, chociaż w małym stopniu i jednocześnie każdy bohater ma w sobie pierwiastek autora, który go stworzył, choćby maleńki. Ja nie jestem wyjątkiem. Piszę fikcję, ale moja osoba i moje życie mają wpływ na moje opowieści.
ŁRz: Wielu autorów i autorek mówi, że czytanie to klucz do pisania. Po jaki gatunek Ty sięgasz najczęściej jako czytelniczka?
KZ: Skaczę sobie najczęściej między grozą i fantastyką. Zdarza mi się sięgać też po inne gatunki, na przykład komedie kryminalne, ostatnio częściej niż kiedyś.
ŁRz: Możesz zdradzić, czego możemy spodziewać się w Twoim wykonaniu w najbliższym czasie?
KZ: Oczywiście planuję ciąg dalszy „Piranii duszy”, czyli grozy dla starszych dzieciaków.
Ale chodzą za mną też dwa inne projekty, tupiąc coraz głośniej, więc na pewno wkrótce do nich przysiądę. Pierwszym jest pomysł podrzucony przez @markowe_booki, czyli prequel do „Po drugiej stronie”. Coraz konkretniej wykluwa mi się, co tam dokładnie miało miejsce w tym domu, kiedy zamieszkiwał go Pisarz. Drugi pomysł to zupełnie inna strona skali, bo korci mnie opowieść zdecydowanie przyjemniejsza, z humorem i może lekkim love story… No ale też na pewno z trupem. Bez tego nie ma zabawy.
ŁRz: Złota zasada pisania Klaudii Zacharskiej to…?
KZ: Po prostu siądź i pisz.
Zawsze na to pytanie odpowiadam właśnie w ten sposób Ale rzecz w tym, że jeśli tylko masz do opowiedzenia historię i chcesz ją opowiedzieć, to po prostu musisz usiąść i ją napisać. Nikt nie zrobi tego za Ciebie. Nie nakręcaj się, nie napinaj i nie pozwól, by wątpliwości zaczęły skakać po klawiszu „backspace”. Po prostu powiedz, co się wydarzyło, a wszelkie błędy i niezręczności poprawisz potem. Wykasować plik i napisać od nowa też możesz potem, ale nie dowiesz się, czy powinieneś to zrobić, póki nie napiszesz tego, co siedzi Ci w głowie.
Więc pisz.
Książkę możecie kupić TUTAJ

Przeczytaj recenzję książki Po Drugiej Stronie!
Przesłuchaj opowiadanie Klaudii:
Odwiedź mnie na: